Dodano: 09.09.2016, 09:18
Egzaminatorzy też ludzie ....
Egzaminatorzy ....Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów lobbuje za wprowadzeniem kilku zmian do ustawy o kierujących pojazdami. Jego członkowie chcieliby, żeby egzaminatorzy egzaminowali dziennie mniejszą liczbę osób niż do tej pory i nie musieli pytać o zgodę przełożonego, gdy chcą podjąć dodatkową pracę. Skarżą się także na kiepską płacę i na to, że wymaga się od nich osiągania wyższego poziomu zdawalności.
Zdaniem KSE, kwestii wymagających nowelizacji jest co najmniej kilka. Nie podoba im się m.in. art. 63 ustawy o kierujących pojazdami, który mówi o tym, że w przypadku chęci podjęcia dodatkowej pracy, egzaminator musi pytać o zgodę swojego przełożonego w WORD-zie. Członkowie organizacji chcą to zmienić. Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów argumentuje: „powoduje to bezpośrednią ingerencję w sferę życia zlokalizowaną poza podstawowymi obowiązkami służbowymi. Brak jest również kryteriów, według których zgoda taka jest wyrażana. Prowadzi to do nieodpowiednich relacji między pracownikiem i pracodawcą, co prowadzi do ustalania nieformalnych zależności”.
Urzędnicy powinni być fachowcami
Egzaminatorzy psioczą także na brak należytego nadzoru nad procesem egzaminowania. Sprawują go obecnie jednostki samorządu terytorialnego (marszałkowie województw, samorządowe kolegia odwoławcze). I właśnie tam, zdaniem KSE, pracują ludzie nie posiadający odpowiednich kwalifikacji. Winą za ten stan rzeczy obarczają ustawodawcę, który nie określił wobec nich wymagań, dlatego takie osoby posiadają zazwyczaj tylko prawo jazdy kategorii B. „Czy powinny one decydować o zachowaniu lub utracie uprawnień do egzaminowania we wszystkich kategoriach?” – pytają się członkowie KSE.
Przedstawiciele KSE twierdzą ponadto, że zgodnie z obserwacjami z lat 2006–2015, brak fachowego i merytorycznego nadzoru nad organami administracji samorządowej spowodował różnego rodzaju nieprawidłowości w rozstrzyganiu spraw, np. z zakresu unieważniania egzaminu. Podnoszą również, że wykonywanie nadzoru i kontroli wewnętrznej powinno być w gestii osób szczególnie doświadczonych, posiadających wysokie kwalifikacje i cieszących się dużym autorytetem zawodowym i moralnym.
Jakie więc kwalifikacje powinni mieć tacy urzędnicy? Uprawnienia do egzaminowania co najmniej w dwóch kategoriach i pięcioletnie doświadczenie zawodowe.
Egzaminowany jedzie niebezpiecznie? Przerwać egzamin!
KSE chciałoby, żeby doprecyzowaniu uległ art. 52 ust. 2 ustawy o kierujących pojazdami. „Treść artykułu należałoby zmienić w sposób, który uwzględniałby następujące przypadki zakończenia części praktycznej egzaminu przed wykonaniem wszystkich określonych zadań: zachowanie osoby zdającej zagraża bezpośrednio życiu i zdrowiu uczestników ruchu drogowego, zachowanie osoby zdającej świadczy o możliwości stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, osoba zdająca wnioskuje o zakończenie egzaminu. Zapis ten umożliwiałby wyprzedzenie i zapobieganie sytuacjom mogącym wywołać negatywne konsekwencje jeszcze przed zajściem niepożądanych sytuacji. Odnosząc się do okoliczności, kiedy osoba egzaminowana wnioskuje o przerwanie egzaminu wskazać należy, że w związku z tym, że podchodzi ona do niego z własnej, nieprzymuszonej woli, nie można jej odbierać możliwości rezygnacji w dowolnym momencie. Ponadto przerwanie egzaminu przez zdającego w momencie, kiedy wynik jest ustalony jako negatywny, ale nie zostały wykonane wszystkie czynności egzaminacyjne powinien być jego prawem, szczególnie w stanie podwyższonego stanu emocjonalnego towarzyszącego takiej sytuacji” – argumentują egzaminatorzy.
Mała płaca, za dużo pracy i … presja
Egzaminatorzy chcieliby także zreorganizować system swojego zatrudniania i wynagradzania. Chcieliby, żeby ustalono dzienne limity osób egzaminowanych przez jednego egzaminatora. W przypadku kategorii B byłoby to 8-9 osób, C i D – 7-8 osób, C+E – 6 osób, A1, A2, A i T – 8osób.
KSE nie podoba się sposób wynagradzania egzaminatorów. Twierdzą, że w WORD-ach ustalono w 2007 r. wynagrodzenia minimalne, które w większości przypadków nie uległo zmianie. Krytykują także tzw. dodatek zadaniowy za wykonywaną pracę. Bo doprowadza on do sytuacji, w której w danym miesiącu wyznacza się tylko najwyżej trzech egzaminatorów do obsługi egzaminów w wybranej kategorii objętej właśnie tym dodatkiem. „Prowadzi to do niespotykanego wcześniej efektu <dorywczego przeprowadzania egzaminów> raz na trzy lub cztery miesiące w mniej popularnych kategoriach prawa jazdy. Sytuacja ta nie sprzyja utrzymywaniu aktualności i wysokiego poziomu wiedzy praktycznej oraz wzbogacania doświadczenia zawodowego, co bezpośrednio negatywnie wpływa na proces egzaminowania” – argumentują członkowie KSE.
Egzaminatorzy skarżą się także na presję towarzyszącą ich pracy. Twierdzą, ze wymaga się od nich osiągania wyższego poziomu zdawalności. Jeśli jest ona zbyt niska, nie otrzymują oni premii. Ich zdaniem, bezwzględne dążenie do osiągnięcia wysokiej zdawalności oznacza jednoczesne obniżenie poziomu egzaminu i niski poziom wyszkolenia kierowców.
I na koniec, zwracają uwagę na to, że koszty dojazdów egzaminatorów do tzw. filii WORD-ów zostały przeniesione na nich. „Obecnie pracodawcy dowolnie rozstrzygają kwestię kosztów dojazdu, co nie powinno mieć miejsca. Należałoby zatem uregulować tę kwestię na poziomie ogólnokrajowym” – wnioskują członkowie KSE.
Postulaty egzaminatorów zostały przekazane Ministerstwu Infrastruktury i Budownictwa za pośrednictwem posłanki Iwony Arent (PiS). Co na to resort? Obiecał, że osoby ze środowiska egzaminatorskiego wejdą do zespołu doradczego mającego pracować na rzecz poprawienia systemu egzaminowania i szkolenia.