Dodano: 08.01.2017, 08:52
Świat z perspektywy dzieci. Jak uważać na nie na drodze ?
dzieci na drodze ...Dorośli często zapominają, że kiedyś też byli dziećmi. Pamiętacie, jak to jest być właśnie takim uczestnikiem ruchu drogowego?
Wzrost kilkuletniego, przykładowo pięcioletniego dziecka to mniej więcej 110 cm. Dlatego jest ono mniej widoczne na drodze, a więc i mniej bezpieczne co w ruchu drogowym. Do tego dochodzi jeszcze inny problem, już innej natury. Dziecko nie potrafi właściwie ocenić niebezpieczeństwa i analizować ryzyka.
Parkujesz? Uważaj na dzieciaki!
Wypadki z udziałem dzieci powodują często ludzie, którzy wcale nie są piratami drogowymi. Wyobraźcie sobie następującą sytuację: jedziecie rano do pracy, mijacie przedszkole, wcześniej zdejmujecie nogę z gazu, zachowujecie szczególną ostrożność. Nieco dalej, na pasach, przepuszczacie babcię z wnuczkiem pędzącym na pierwsze poniedziałkowe zajęcia. Siedziba waszej firmy znajduje się już niedaleko, więc się nie spieszycie. W końcu znajdujecie miejsce parkingowe. Jest trochę ciasno, ale dacie radę. Parkujecie tyłem, bo tak łatwiej. Spoglądacie w lusterka – tu daleko, tam daleko. Cofacie, aż tu nagle słyszycie puknięcie. Dziwne, bo od następnego auta dzieli was spora odległość. Co się stało? Dochodzi do nieszczęścia, czyli potrącenia dziecka, którego nie widać było w lusterkach.
Nie chodzi mi tu wcale o usprawiedliwianie kierowcy. Bo potrącenie jest bez wątpienia jego winą. Uczulam, że należy zwracać szczególną uwagę podczas parkowania w pobliżu szkoły, żłobka czy przedszkola. Jeżeli widzicie, że w pobliżu miejsca parkingowego idzie chodnikiem dziecko, obserwujcie jego działania. Najlepiej kulturalnie poczekajcie, aż przejdzie. Dopiero wtedy przystępujcie do parkowania. Bądźcie czujni. Dzieci nie widać przez tylną szybę. Są za małe…
Słabszym warto pomagać
Dojeżdżając do przejścia dla pieszych, zwłaszcza tam, gdzie pojawia się sporo dzieciaków, zawsze się zatrzymuję. Nie chodzi tylko o kulturę. Dzieci są bowiem nieprzewidywalne. Nigdy nie wiadomo, w którym momencie mogą wtargnąć na jezdnię. Zatrzymując się unikamy ryzyka.
Czasem się zdarza, że z naprzeciwka jedzie auto. Zaczyna się wtedy tworzyć niebezpieczna sytuacja. Zatrzyma się czy nie? Obserwuję wówczas bacznie drogę i w porę ostrzegam klaksonem. Chodzi o to, żebyśmy odpowiednio wcześnie i prawidłowo reagowali. Nie każdy pieszy ma prawo jazdy i zna przepisy ruchu drogowego. Natomiast kierowca powinien. Skończył przecież odpowiednie szkolenie, zdał egzamin, musi być przygotowany na różne sytuacje na drodze. Pieszy jest po prostu słabszy, a słabszym warto pomagać!
Spójrzcie na dołączone do tekstu zdjęcia. Na tym z lewej strony widać świat z perspektywy dorosłego, z prawej – dziecka. Widzicie diametralną różnicę? Kierowca często nie ma szans na dostrzec dziecka podążającego za samochodem. Zauważa je dopiero w momencie, gdy dzieciak wyjdzie zza auta. Dobrze, jeżeli zrobi to pomału lub tylko się wychyli. Gorzej, gdy wybiegnie nagle, a my siedzimy za kierownicą SUV-a lub crossovera.
Wyobraźcie sobie teraz jezdnię jednokierunkową, dwupasową. W takiej sytuacji dziecko widzi w zasadzie tylko to, co jest na pasie znajdującym się bliżej. Aut na drugim nie widzi praktycznie wcale. Jeśli więc ktoś wykazał się odrobiną życzliwości i kultury, zatrzymał pojazd przed przejściem dla pieszych, zróbcie tak samo. I pamiętajcie, że wyprzedzanie na przejściu dla pieszych sporo kosztuje.
Uwaga na dzieci!
Wielu może powiedzieć, że za dzieci odpowiadają rodzice. Ale myślmy racjonalnie. Trudno sobie wyobrazić czteroletnie dziecko idące samo do przedszkola. Ale jego siedmioletni kolega może pójść do szkoły bez żadnej asysty. Wiadomo też, że nie ma pełnej świadomości grożących mu niebezpieczeństw.
Niektórzy wyśmiewają spoty będące częścią kampanii na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego. Przedstawione na nich sytuacje nie zdarzają się co chwilę, codziennie, raz na tydzień, ale zdarzyć się mogą! Warto być uważnym. Choćby po to, żeby uratować komuś życie!